Katarzyna Kowanek

Rozmowa z Katarzyną Wasilewską, nauczycielką muzyki i zajęć artystycznych w Nałęczowskim Gimnazjum im. E.M. Andriollego.

Jak zaczęła się Pani przygoda z muzyką?

Właściwie od urodzenia w moim życiu jest muzyka, ponieważ cała moja rodzina kocha muzykę. Kiedy miałam dwa latka, jeszcze dobrze nie mówiłam, a już śpiewałam. Mój tato nagrywał mnie na magnetofon (do tej pory mam nagrania moich piosenek zaśpiewanych w wyłącznie mi znanym języku). Tak „zawodowo” to od pierwszej klasy szkoły podstawowej, kiedy to trafiłam w ślad za moją siostrą do Państwowej Szkoły Muzycznej I i II stopnia im. Karola Lipińskiego w Lublinie, gdzie uczyłam się przez 12 lat–bo to połączenie szkoły podstawowej i liceum (teraz również i gimnazjum). Skończyłam studia na Wydziale Artystycznym UMCS w Lublinie

Cała Pani rodzina jest muzykalna?

Przyszłam na świat w rodzinie muzykującej, moja babcia od strony ojca pięknie śpiewała (moja siostra nawet opisała jej repertuar pieśniowy w swojej pracy magisterskiej). Mój tato również objawiał zdolności muzyczne, a moja mama całe życie powtarzała, że wyszła za mąż za niego dlatego, że pięknie śpiewał i grał na trąbce. Moja siostra i jej mąż są muzykami, jak również jej i moje dzieci. Muzyka – śpiewanie i granie na różnych instrumentach towarzyszy naszej rodzinie cały czas w wesołych i smutnych chwilach życia.

Czym się Pani obecnie zajmuje?

Obecnie jestem nauczycielem w Nałęczowskim Gimnazjum im E. M. Andriollego oraz w Niepublicznym Gimnazjum im. J. Kochanowskiego w Zawadzie koło Zamościa, gdzie mieszkam. Jestem również drugim dyrygentem i korepetytorem Akademickiego Chóru przy Uniwersytecie Przyrodniczym w Lublinie. Dodatkowo prowadzę chór w I Liceum im. J. Zamojskiego w Zamościu oraz chór Czerwone Korale przy Kole Gospodyń Wiejskich w Zawadzie. Jestem skrzypkiem i wokalistką w kilku polskich zespołach, jak również muzykiem sesyjnym, który okazyjnie wspiera dany zespół. Z tego wynika, że każda moja praca jest związana z muzyką.

Z jakimi zespołami Pani gra?

Gram i śpiewam na stałe w kilku polskich projektach muzycznych.

SAUIN (kiedyś Samhain) to zespół założony m.in. przeze mnie w 1999 roku, wykonujący muzykę celtycką i piosenki żeglarskie. Grupa w 2004 roku nagrała i wydała płytę CD pt.: Folk! Jamboree. Ma na swoim koncie wiele nagród i wyróżnień na ogólnopolskich i międzynarodowych festiwalach szantowych organizowanych w Polsce.

LUBELSKA FEDERACJA BARDÓW – współpracę z tą grupą rozpoczęłam w 2006 r. Nagrałam z nią 3 płyty: Tygiel, Dycha w Trójce, Stachura – Poematy. Jest to grupa, która tworzy muzykę do własnej poezji, jak również komponuje do słów wybitnych poetów polskich i nie tylko. Szeroki repertuar pozwala dopasować się tematycznie do wielu imprez związanych z poezją śpiewaną organizowanych w Polsce i za granicą.

MORŻE BYĆ –to grupa z Łańcuta, w której gram od 2007 r. Jej repertuar to współczesne piosenki żeglarskie i poezja śpiewana. Kiedyś z sekcją basowo-rytmiczną, teraz w wersji akustycznej. Z tym zespołem nagrałam materiał na 3 płyty: Moje obrazy, Cicho i śnieżnie – te zostały wydane – oraz materiał na płytę z piosenkami dziecięcymi Dzieciaki w trampkach.

Na ilu instrumentach potrafi Pani grać?

Potrafię to wymagające słowo, dlatego uczciwie podchodząc do tematu, to potrafię grać na jednym – skrzypcach. Ten instrument to moja miłość i życie. Na innych ciągle próbuję się nauczyć najczęściej na potrzeby pracy w szkołach i z chórami. Są to: fortepian, gitara oraz instrumenty szkolne. Moim marzeniem jest nauczyć się grać na trąbce –jak mój tato.

Jaki jest Pani ulubiony instrument muzyczny i dlaczego? Co go z Panią łączy?

Jak wspomniałam – skrzypce to moja życiowa miłość. Do szkoły muzycznej 3 lata przede mną trafiła moja siostra i uczyła się grać właśnie na tym instrumencie. Ja miałam być baletnicą lub pójść do szkoły cyrkowej, bo byłam bardzo gibka i wysportowana, jednak kiedy pojawiłam się kilka razy na lekcjach gry na skrzypcach mojej siostry, jej profesor – później również i mój – pan Roman Trzcionkowski powiedział, że szkoda mnie na baletowe „zmarnowanie”, że powinnam grać na skrzypcach, bo mam świetny słuch i ogólne predyspozycje do tego instrumentu.

Czy miała Pani w dzieciństwie wzór, idola muzycznego, który wpłynął na Pani zainteresowanie muzyką?

Kiedy już uczyłam się w szkole muzycznej, może w 5 klasie, może odrobinę wcześniej, zobaczyłam Agnieszkę Duczmal – dyrygenta orkiestry kameralnej „Amadeus” i od razu pomyślałam, że chciałabym być dyrygentem, jak ona. Od razu zaczęłam spełniać swoje marzenie. Potrafiłam, jako mała dziewczynka z klasy 5 stanąć na stołeczku czy na ławce przed chórem kościelnym naszej parafii i zadyrygować nim podczas koncertu. Uwielbiałam to robić i nadal uwielbiam, i stąd myślę teraźniejsze zainteresowania chórami i ich prowadzenie (obecnie mam 5 chórów pod swoją opieką, a zapowiada się następny).

Jak muzyka wpływa na Pani codzienne życie?

Moje życie jest muzyką, a muzyka życiem. Właściwie jedynymi miejscami, gdzie rzadko słucham muzyki jest moja sypialnia i mój samochód, bo tam odpoczywam, a najlepiej odpoczywam w ciszy. Pracuję muzyką, aranżuję muzykę, tworzę muzykę, wykonuję muzykę, uczę muzyki, staram się wpajać ludziom dookoła wartościową muzykę. Zachęcam do poznawania dobrej muzyki i zachłystywania się nią na co dzień. Dzisiejszy świat przepełniony jest prostymi, żeby nie powiedzieć prostackimi, chłamliwymi utworami, które poprzez notoryczną promocję w radiu i TV stają się przebojami wypierając mniej „chodliwe”, a wartościowe perełki muzyczne. Moim marzeniem jest zaszczepienie w młodym pokoleniu chęci słuchania i tworzenia „trudnych” utworów, bo one wzbogacają człowieka.